Friday, June 5, 2009

Co się stało z AF447?

Okazuje się, że wydobyte z Atlantyku szczątki to nie kawałek samolotu Airbus A330, ale paleta drewna. Wciąż nie wiadomo, co się stało z samolotem Air France, który leciał z Rio do Paryża. Media mnożą teorie - o uderzeniu pioruna, o zamachu terrorystycznym, że awionika samolotu "zwariowała" przez sygnały wysyłane przez którąś z baz wojskowych, że samolot leciał za wolno (???), że zawiodła elektronika...

Specjaliści skłaniają się do tej ostatniej teorii, powołując się na przykład samolotu Qantas. W październiku 2008 roku Airbus 330 australijskich linii lotniczych nagle zaczął pikować. Trwające 20-minutowe opadanie spowodowało wiele kontuzji wśród pasażerów na pokładzie, a samolot musiał lądować awaryjnie. Jeden z trzech systemów pomagających automatycznemu pilotowi lecieć bezpiecznie, wysłał do niego błędne sygnały. Bez weryfikacji informacji z pozostałymi dwoma systemami, a Opierając się tylko na danych od tego jednego, automatyczny pilot nagle zmienił kurs, doprowadzając niemal do katastrofy. Takie przypadki miały miejsce w ostatnich latach czterokrotnie. Według magazynu TIME wszystkie wydarzyły się w samolotach A330 lub A340.

Poszukiwania i próby rozwiązania zagadki trwają. Na razie jest plama paliwa lotniczego na Atlantyku, kawałek fotela i kamizelka ratunkowa. Ani kawałka maszyny, ani śladu szczątków ludzkich. Na pewno śledczy dojdą do jakichś konkluzji. Nie spowoduje to jednak naturalnej śmierci teorii spiskowych, jak w przypadku katastrofy lotu TWA800 w 1997 roku. Oficjalnie wykryto techniczną przyczynę, nieoficjalnie samolot został zestrzelony przez pomyłkę przez jeden z okrętów marynarki amerykańskiej ćwiczących niedaleko Long Island.

No comments: