Sunday, January 24, 2010

Naprawa "tutki" na odległość

Polscy ratownicy, którzy byli na Haiti nieść pomoc, nie mogli wrócić do kraju, bo zepsuł się rządowy TU-154M. Samolot udało się naprawić po 9 godzinach. Jak? Na odległość na podstawie schematów samolotu mechanicy w Warszawie głowili się, co mogło się wydarzyć. Swoje domysły przekazywali na miejscu załodze, czyli pilotom, którzy na własną rękę samolot naprawili. W końcu wylecieli.

Chylę czoła przed sprawnością pilotów, ale kilkunastogodzinny lot z Haiti do Warszawy (z międzylądowaniem, bo zasięg ten samolot ma krótki) spędziłbym chyba cały czas na modlitwie.

Mam nadzieję, że moment wydzierżawienia przez rząd od LOT-u Embraerów nastąpi jak najszybciej. Inaczej dojdzie w końcu do jakiejś tragedii, bo ile można latać na "słowo honoru".

No comments: