Thursday, August 19, 2010

Rezygnuję z Bratysławy

No więc wybór padł na rezygnację z wyjazdu. Wczoraj w call-center dali mi dwie opcje: albo wylot do BTS dzień wcześniej (nie wchodzi w grę, bo dodatkowy koszt hotelu i jedzonka) albo rezygnacja z całej rezerwacji. W tym celu udałem się do biura LOT pod Marriottem. A jak...

Napisałem sobie numer rezerwacji na kartce, ale pominąłem jedną literkę. Pani zamiast szukać po nazwisku, wyparowała:
"Co to jest?". Dopiero kiedy powiedziałem, że spisałem z maila (jeszcze nie miałem świadomości, że zrobiłem błąd), i czy nie mogłaby znaleźć po nazwisku, usłyszałem: "Poproszę dowód".

Kilka klików i dostałem informację, że pieniądze zostaną zwrócone na kartę.

A co jeśli poniosę dodatkowe koszty z racji rezerwacji hotelu?

Na to bez słowa dostaję formularz (już chyba kilkaset razy kserowany, bo rubryki średnio wyraźne, ręcznie coś dopisane i jakieś paprochy też skserowane). Do tego jeszcze jedna śmieszna sprawa - formularz jest dwujęzyczny, po polsku jest napisane "niepotrzebne skreślić", a po angielsku "select by underlining".



Dobrze, że upomniałem się o jakiś kwit potwierdzający anulowanie rejsu, bo inaczej trudno mi było też odzyskać 36 zł za wykupione do tego rejsu ubezpieczenie w zewnętrznej firmie.

Aha, żadnego "przepraszam" za anulowanie rezerwacji, żadnego wytłumaczenia, nic to, że zepsute plany...

No comments: