Tuesday, May 13, 2008

Posadzili pasażera na klopie


Gokhan Mutlu z Inwood na Manhattanie żąda od linii JetBlue 2 mln dol. za to, że z braku miejsc kazano mu siedzieć w ubikacji.

Mutlu spędził tam ponad 3 godziny, lecąc do Nowego Jorku z San Diego. Do zdarzenia doszło w lutym. Najpierw posadzono go na miejscu stewardesy, ale później pilot kazał mu się przesiąść. Biedny człowiek nie miał - jak mówi - czego się złapać, kiedy samolot wpadł w turbulencje.

Mężczyzna podróżował za darmo - na podstawie vouchera od kolegi pracującego w linii. JetBlue rozdaje swoim pracownikom tzw. budy passes, które mogą rozdać znajomym. Dzięki takiemu voucherowi można lecieć na zasadzie podobnej do pasażera stand-by - jeśli jest miejsce w samolocie. W tym wypadku widocznie obsługa naziemna pozwoliła, by Mutlu leciał, a dopiero na pokładzie okazało się, że miejsca nie ma, zaś pilot nie zgodził się, by pasażer latał na miejscu stewardesy. Nie zgodził się też, by siadł na tzw. jump-seat - rozkładanym siedzeniu dla obsługi pokłądowej wykorzystywanym w trakcie startów i lądowań.

Po 3 miesiącach pasażer zdecydował się pójśc do sądu. Trwa proces, więc JetBlue nie komentuje sprawy.

1 comment:

Maciek said...

Jak to mowia za oceanem... I find it hard to believe. Czubek pewnie pyskowal i nie znal regul podrozowania na stand-by. Szkoda mi tylko kolegi, ktory pewnie straci prace przez swojego "kolege". Na 100% zaloze sie, ze wiedzial, ze na pokladzie nie ma miejsca. Moja siostra tez latala na moje bilety pracownicze kilka razy na fotelu zalogowym a po paru godzinach gdy przyszedl czas na odpoczynek zalogi, musiala wstac z fotela zalogowego i pojsc siedziec do kuchni lub poszwedac sie po pokladzie. Takie sa reguly lotow na pracowniczych biletach i kazdy pracownik liczy sie z nimi. Gleboko watpie w to, ze "buddy" nie mial sie czego zlapac i ze podczas turbulencji zabroniono mu zajecia fotela jump-seat. Widac, ze facet idzie na calego i ma w tylku kumpla, ktory najprawdopodobniej wyleci z roboty.