Tuesday, May 10, 2011

Lot do Mediolanu i z powrotem - (1-2 maja 2011)

W PLL LOT brakuje mi wzorem innych linii "przypominacza" o locie, który przychodzi mailem i dzięki któremu można się odprawić 24 godziny przed lotem. Ostatnio z poziomu maila poprowadził mnie tak do wydrukowania kart w domu Air France. Wiem, że mogę odprawić się on-line na stronie LOT-u, ale takie przypomnienie z linkiem by się przydało. Druga sprawa, którą zauważyłem, to że w kioskach do szybkiej odprawy i drukowania kart pokładowych Kasia nie była podpięta pod moją rezerwację.

Trochę dziwi mnie to - już drugi raz tak, napis na ekranie jeszcze przy gate'cie głosi gate open, a oni wstrzymują boarding. To zmienić ten napis, bo wprowadza w błąd!



Embraer 175 PLL LOT nr boczny SP-LIK, rejs LO0317

Kiedy przeszliśmy przez kontrolę nasz Embraer 175 PLL LOT już na nas czekał przyklejony do rękawa. Wyglądał na dość nowy. Wnętrze zadbane nie wyglądało na mocno wyeksploatowane. Zajęliśmy miejsca 11A i11B. Trochę niefortunnie, bo na skrzydle, ale akurat nie bezpośrednio przy oknie. Wylot opóźnił się o jakieś 15 minut. Uprzedził nas o tym pilot, mówiąc, że czekamy jeszcze na jakieś dokumenty niezbędne do lotu. Jak kołowaliśmy już zaczynało padać.



Mimo małego opóźnienia na starcie później poszło gładko. Prędkość ok. 800 km/h, wysokość przelotowa 10,3 km. Po godzince pięknie widoczne zaśnieżone szczyty Alp. Przyjemna obsługa pokładowa - mieszana para :) Dostaliśmy po kanapce z szynką (całkiem smaczna w porównaniu z tkwiącymi w mojej pamięci czerstwawymi bułami na rejsach transatlantyckich, kiedy po ugryzieniu boli cię cała szczęka). Do tego po czekoladce-kuleczce lindt i kawce, bo dość wcześnie było (start 7:50). Podczas oczekiwania do toalety od miłej pani stewardessy dowiedziałem się, że wcześniej miała jako obsługa pokładu lot z Krakowa do Warszawy, teraz ten, a powrót z Mediolanu będzie jej ostatnim na dziś. Nurtowała mnie dokładna godzina naszego powrotnego rejsu nazajutrz, ale jak się okazało obsługa pokładu nie ma rozkładu lotów.



Lądowanie zgodnie z planem o czasie (10:05). Jak oni to robią? Piękna pogoda. Do terminalu dojeżdżamy autobusikiem. Przy strefie odbioru bagażu stojaki z rozmaitymi mapami i broszurami - polecam shopping map. Mimo mylącego tytułu ma dość dokładny plan całego miasta + stacje metra. Zaraz po wyjściu skierowaliśmy się w miejsce, skąd do Mediolanu odjeżdżają autobusy. Wyjście nr 4 z hali przylotów. Bilety można kupić bezpośrednio w autobusie, albo w kiosku w kształcie autobusu jeszcze w terminalu. 7,5 euro w jedną stronę, ale bardziej opłaca się od razu kupić powrotny, bo w sumie 12 euro wychodzi. Autobus mknie sprawnie i zatrzymuje się jeszcze na moment przy terminalu 2 (EasyJet), następnie już w mieście obok terenów targowych w Mediolanie (Fiera), a potem bezpośrednio przy głównej stacji kolejowej, skąd też później odjeżdża na lotnisko. Niby podróż trwa planowo 50 minut, ale trzeba liczyć godzinkę.


Przekonamy się o tym nazajutrz podczas drogi na lotnisko, kiedy podróż - zanim autobus wydostał się z korków - trwała 1:10 h. Obawiałem się, czy wyrobimy z przejściem przez bramki, bo kolejka była długa, ale poszło bez problemów.



Rejs LO0320, Embraer 170, nr boczny SP-LDB



Dojeżdżamy do naszego samolotu autobusikiem. Tym razem fotele 7C i 7D już przy oknie. Ale Embraer krótszy i mam wrażenie bardziej zużyty. Krótszy - zabiera 12 osób mniej. Spora kolejka na pasie startowym - od koreańskiego transportowca poprzez Easy Jet (dokołował z terminalu 2) i Iberię aż po czeski airbus przed nami.











Jak startował, to aż nami zatrzęsło.





Ogólnie 30 minut opóźnienia, ale jak się potem okaże - nadrobione w powietrzu tak, że wyląduje zgodnie z planem po 2:10 h. Przyjemna obsługa, tym razem kanapki z serem, ale równie smaczne, czekoladka i braliśmy dużo soków i wody do picia. Jakoś nie mam przekonania do alkoholu w powietrzu po tym, jak dostałem kaca nad Atlantykiem :)

Miłe panie z obsługi pokładu dbały nawet o to, by dzieciakom minęła miło podróż ("czy misie też zapięte?"). Sympatyczna stewardesa Iwona z intrygującym kolczykiem za uchem na karku. Wkręcany, czy jak? Trochę nami zatrzęsło, kiedy pilot powiedział, że w Warszawie temperatura 6 stopni. W Mediolanie było co najmniej 20, więc nie mieliśmy nawet kurtek.

Podróż bardzo udana, od razu po wylądowaniu hyc do taksówki i do domu. Za tydzień lot krajowy do Szczecina, zobaczymy porównanie. Od razu pierwszy plus - z nowego mieszkania nieco bliżej na lotnisko - kurs drugą taryfą ok. 30 zł zaokrąglając z tzw. typem.

No comments: