Napisałem sobie numer rezerwacji na kartce, ale pominąłem jedną literkę. Pani zamiast szukać po nazwisku, wyparowała:
"Co to jest?". Dopiero kiedy powiedziałem, że spisałem z maila (jeszcze nie miałem świadomości, że zrobiłem błąd), i czy nie mogłaby znaleźć po nazwisku, usłyszałem: "Poproszę dowód".
Kilka klików i dostałem informację, że pieniądze zostaną zwrócone na kartę.
A co jeśli poniosę dodatkowe koszty z racji rezerwacji hotelu?
Na to bez słowa dostaję formularz (już chyba kilkaset razy kserowany, bo rubryki średnio wyraźne, ręcznie coś dopisane i jakieś paprochy też skserowane). Do tego jeszcze jedna śmieszna sprawa - formularz jest dwujęzyczny, po polsku jest napisane "niepotrzebne skreślić", a po angielsku "select by underlining".

Dobrze, że upomniałem się o jakiś kwit potwierdzający anulowanie rejsu, bo inaczej trudno mi było też odzyskać 36 zł za wykupione do tego rejsu ubezpieczenie w zewnętrznej firmie.
Aha, żadnego "przepraszam" za anulowanie rezerwacji, żadnego wytłumaczenia, nic to, że zepsute plany...
No comments:
Post a Comment