Polscy ratownicy, którzy byli na Haiti nieść pomoc, nie mogli wrócić do kraju, bo zepsuł się rządowy TU-154M. Samolot udało się naprawić po 9 godzinach. Jak? Na odległość na podstawie schematów samolotu mechanicy w Warszawie głowili się, co mogło się wydarzyć. Swoje domysły przekazywali na miejscu załodze, czyli pilotom, którzy na własną rękę samolot naprawili. W końcu wylecieli.
Chylę czoła przed sprawnością pilotów, ale kilkunastogodzinny lot z Haiti do Warszawy (z międzylądowaniem, bo zasięg ten samolot ma krótki) spędziłbym chyba cały czas na modlitwie.
Mam nadzieję, że moment wydzierżawienia przez rząd od LOT-u Embraerów nastąpi jak najszybciej. Inaczej dojdzie w końcu do jakiejś tragedii, bo ile można latać na "słowo honoru".
Sunday, January 24, 2010
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment