Friday, March 30, 2007

Biuro LOT znika z Manhattanu



Polskie Linie Lotnicze LOT likwidują swoje biuro na 5 Ave. i przeprowadzają się na Queens. Od kwietnia będą zajmować jedno z biur w biurowcu przy Queens Blvd. na Forest Hills. Na zdjęciu: 500 5 Ave. - w tym wysokim budynku (na drugim planie) przy Bryant Parku za biblioteką miał do niedawna swoje biuro LOT.
Photo by Marcin Poznań

Wednesday, March 28, 2007

Delta wygrzebuje się z bankructwa


Photo by Delta Media (Boeing 757 podczas lądowania)

Linie lotnicze Delta - trzeci co do wielkości przewoźnik w USA - zamierza sprzedać część swojego majątku, by do 30 kwietnia wyswobodzić się z ochrony przed upadłością pod przepisami tzw. Chapter 11. We wrześniu 2005 r. linie lotnicze Delta skorzystała z prawa chroniącego ją przed wierzycielami. Ochorna miała przestać obowiązywać na początku maja, ale stanie się to wcześniej. Aby móc znów być linią dochodową, Delta chce poprawić obsługę pasażera i sprzedać część podlegających jej linii regionalnych. Mówi się m.in. o Comair i Erlanger. Wkrótce zmienią się też władze w Delcie. Linie lotnicze Delta mają swoją główną siedzibę i lotnisko w Atlancie.

Strona internetowa Delty - kliknij tutaj.

Tuesday, March 27, 2007

Kłopoty z nazwą krakowskiego lotniska


- Prawidłowa nazwa, jakiej chcemy używać w przyszłości, to "Krakow airport" - mówi Piotr Pietrzak, rzecznik prasowy Międzynarodowego Portu Lotniczego im. Jana Pawła II Kraków-Balice (tak nadal nazywa się oficjalnie krakowskie lotnisko).


Strona internetowa lotniska www.lotnisko-balice.pl

O tym, że obecna nazwa jest zbyt długa i zawiła, wiadomo było od dawna. Władze MPL Kraków-Balice zamówiły nawet specjalistyczne badania, których wyniki pokazały, że użyty w niej szyk słów jest nie tylko kompletnie niezrozumiały dla przylatujących do Krakowa cudzoziemców, ale też słabo rozpoznawalny przez Polaków. Pracę nad nową nazwą i logotypem powierzono wybranej w przetargu profesjonalnej agencji Schulz z Krakowa. Na propozycje copywriterów mieli się zgodzić udziałowcy Balic, lecz niespodziewanie pojawiły się problemy.
Zaczęło się narzekanie, że z nazwy lotniska zniknie papież. Pojawiły się też spory o jej anglicyzację. W końcu zaprotestowali też radni Zabierzowa, na którym leży wieś Balice. Podkrakowska gmina ma w MPL Balice 0,04 proc. , ale chciałaby zachowania obecnej nazwy. Swoje "trzy grosze" wtrącił też urząd marszałkowski, któremu nie spodobały się zaprojektowane przez agencję loga lotniska - 7 zrywających się do lotu niczym samoloty dmuchawców.
- Spokojnie, nazwy "Krakow airport" będziemy używać w celach marketingowych i reklamie. W sądowych rejestrach i na dokumentach pozostanie stara nazwa w pełnym brzmieniu" - uspokaja rzecznik MPL Balice.

Żródło: Gazeta Wyborcza Kraków

Sunday, March 25, 2007

Awaria trapów w embraerach LOT-u


Embraer 170 (Photo by PLL LOT)

W 7 samolotach LOT-u wykryto wadliwie działające trapy ratunkowe. Kontrolerzy Urzędu Lotnictwa Cywilnego wstrzymali loty samolotów Embraer 170 i 175 do czasu wymiany niesprawnych części.

Wada nie grozi katastrofą w czasie lotu, ale zmniejsza szanse na skuteczną ewakuację w razie wypadku. Mimo to kontrolerzy Urzędu Lotnictwa Cywilnego zabronił latać tymi maszynami do czasu usunięcia usterek. Powodem zepsucia się tych trapów nie jest bieżąca eksploatacja, ale prawdopodobnie przyczyny konstrukcyjne - mówi Katarzyna Krasnodębska z ULC.
Część wadliwych trapów już została wymieniona, reszta napraw ma być zrobiona do poniedziałku. W siedmiu samolotach trapy miały więcej niż dwa lata, czyli nie dokonano w terminie obowiązkowej wymiany. Winę za to ponoszą zarówno producent jak i LOT, który zaniedbał terminy.
Źródło: wirtualnemedia.pl

Thursday, March 22, 2007

Ten samolot mnie po prostu pożarł


Photo by Marcin Poznan

Wszystkie moje zdjęcia A380 zobaczysz, klikając tutaj.


Jest piękny i ogromny. Miałem okazję zobaczyć go z bliska i od środka. Zapraszam na wycieczkę po pokładzie największego pasażerskiego samolotu świata - airbusa A380.

Wylądował na lotnisku Johna F. Kennedy'ego w Nowym Jorku w poniedziałek 19 marca, krótko po godzinie 12 w południe. Choć grupa akredytowanych na tę okoliczność dziennikarzy wypatrywała go niecierpliwie, i tak nie mogła dostrzec z okien terminalu 1 momentu dotknięcia ziemi przez koła kolosa. "Jest, właśnie wylądował. Airbus A380 jest już oficjalnie na amerykańskim lądzie" - wykrzyczała po uzyskaniu potwierdzenia przez telefon komórkowy Mary Anne Greczyn, szefowa ds. komunikacji w Airbus North America. I po chwili rzeczywiście już go widać. Trudno go nie rozpoznać po grubym kadłubie z dwoma równoległymi rzędami okienek ciągnącymi się wzdłuż całego kadłubu. Nie da się oderwać od niego oczu, kiedy dostojnie sunie po pasie lotniska, kołując w stronę zabudowań lotniskowych i mijając po drodze zaparkowane przy terminalu boeingi i airbusy Air France, Japan Airlines i Aerofłot, które wyglądają przy tym gigancie jak ubodzy krewni.

DZIEWICZY REJS

Wychodzę z pomieszczenia dla prasy, by lepiej zobaczyć samolot zadokowany już przy terminalu. Koło McDonald'sa tłum gapiów kłębi się przy oknach. Niektórzy z nich to pasażerowie czekający przy kawie na swój lot. Inni przyjechali na lotnisko specjalnie na to wydarzenie. Jeden z mężczyzn, którego przepytywała akurat przed kamerą nowojorska telewizja MY9, przyznał, że przyjechał na lotnisko z niedaleka, bo z Long Island, ale bez żony, która miała sfotografować A380 lądującego akurat nad ich domem. Jest tu tyle osób, że ponad ich głowami przez ogromne okna widzę tylko olbrzymi niebieski ogon samolotu z oznaczeniem A380. Biorę przykład z fotoreporterów i wdrapuję się na dużą donicę z palmą. Teraz już łatwiej zrobić mi zdjęcie.

Królem przestworzy przyleciały 483 osoby - wśród nich szefowie Airbusa i niemieckich linii lotniczych Lufthansa, którzy wspólnie zorganizowali to promocyjne wydarzenie - choć mieści on dokładnie 555 pasażerów, a gdyby zamontować w nim fotele tylko klasy ekonomicznej - prawie 300 osób więcej. Choć z pasażerami i pełną załogą, był to tylko rejs testowy. Chodziło o przekonanie się, jak funkcjonuje maszyna w locie, jak czuć się będą pasażerowie, a także jak poradzi sobie z wielkogabarytowym okrętem powietrznym nowojorskie lotnisko. Cena biletu na tej trasie pozostaje nieznana - jej ustaleniu również miał m.in. służyć ten próbny lot.
"Jak ferrari" - powtórzył podczas konferencji prasowej Jürgen Raps, odpowiadając po raz kolejny na pytanie, jak mu się prowadzi takiego kolosa. Raps to jeden z dwóch pilotów Lufthansy, którzy jako pierwsi uzyskali certyfikat pilotowania A380. Rejs z Frakfurtu nad Menem trwał 8 godzin. Mniej więcej w tym samym czasie na Zachodnim Wybrzeżu USA odbyło się podobne przywitanie. Tam A380 wylądował na lotnisku w Los Angeles. Nie jest ono jednak jeszcze gotowe na przyjęcie pasażerskiego rejsu, dlatego w tym teście - który zorganizowali Airbus oraz australijskie linie Qantas - lecieli tylko piloci. Jednak to lądowaniu w Nowym Jorku towarzyszyło większe zainteresowanie mediów, a przełomowe wydarzenie porównywano do pierwszego lotu Charlesa Lindbergha przez ocean w 1927 roku.

EFEKTOWNY, ALE Z PROBLEMAMI

Jedną z pasażerek A380 podczas jego dziewiczego rejsu przez ocean była Jennifer Urbaniak, menadżer ds. komunikacji na Amerykę Północną w Lufthansie. Zmęczona, bo po 8-godzinnym rejsie czekała ją jeszcze praca przy obsłudze medialnej tego wydarzenia, ale uśmiech nie znika z jej twarzy. "Muszę powiedzieć, że w ogóle nie słychać tego charakterystycznego buczenia silników przy starcie. To było naprawdę niesamowite" - przyznała już po konferencji prasowej.
Rzeczywiście, jak tłumaczył John Leahy z Airbus North America Holdings inżynierowie tego międzynarodowego koncernu stworzyli maszynę, która jest o połowę cichsza przy starcie i lądowaniu od Boeinga 747-400. "Aby uzmysłowić państwu moc silników w momencie startu, proszę sobie wyobrazić tysiąc samochodów hummer pędzących na pełnej prędkości" - wyjaśnił.

Nie ukrywał, że cieszy się, iż wraz z Lufthansą udało się zorganizować tak nośne medialnie przedsięwzięcie, jak przylot A380 do USA, ponieważ świadczy to o tym, że mimo opóźnień w produkcji samolotów, wierni klienci wciąż czekają na swoje zamówienia. W świecie biznesu nie jest to normą. Kurierska firma UPS, która również złożyła zamówienie na te ogromne maszyny, wycofała się z kontraktu kontraktu ze względu na opóźnienia w zakładach Airbus.
Przylot nowego airbusa do Nowego Jorku ma wymiar reklamowy - i dla Airbusa i dla Lufthansy. Niemiecki przewoźnik zamówił 15 tego typu maszyn, ale dopiero w przyszłym roku na niemieckie lotniska trafią pierwsze z wartych co najmniej 300 mln dolarów każdy. W regularnych rejsach transatlantyckich - do Ameryki i do Azji - zaczną latać dopiero od 2009 roku. W połowie marca Airbus otrzymał zamówienia na 156 maszyn A380 od 14 przewoźników z całego świata. Do kontraktów przymierzają się zaś United i Northwest.


AIRBUS W PIGUŁCE

- rozpiętość skrzydeł 78,5 metra
- długość 72 metry
- waga 560 ton
- 4 miliony pojedynczych części
- 310 mil instalacji elektrycznej
- 2,4 tony waży sama farba pokrywająca kadłub
- w baku miejsce na 81890 galonów paliwa
- ciepło w silniku osiąga połowę temperatury Słońca - tyle energii wystarczy na ogrzanie 800 domów
- odrzutowe silniki wciągają każdej sekundy 1,25 tony powietrza
- współczynnik spalania 80 mil/galon/pasażera korzystniejszy o 12 proc. od B747-400
- zabiera 211 pasażerów więcej niż B747-400
- 23 członków obsługi pokładu (16 w B747-400)
- fotele w klasie economy szersze o 1 cal
- cena: min. 300 mln dolarów


EUROPEJSKIE PUZZLE

Airbus A380 ma być odpowiedzią na wyzwania stojące przed podróżowaniem w XXI wieku. Jak skutecznie powiązać coraz większą liczbę pasażerów i oszczędnościami dla przewoźnika? Odpowiedź jest prosta - pomieścić dwa razy więcej pasażerów na tej samej powierzchni. Jak to możliwe? Trzeba skonstruować taki samolot, który mógłby przewieźć dwa razy większą liczbę osób, a jednocześnie zachował dla nich komfort podróży właściwy dla rejsów transatlantyckich. To zadanie wykonują od kilku lat inżynierowie z Airbusa.

Samolot A380 to prawdziwie międzynarodowe dziecko. W kilku zakładach w Walii konstruowane są składniki do skrzydeł. Każde składa się z 32 tys. części i mierzy 45 metrów. W Stade w Niemczech produkuje się części z włókna węglowego. W kilku halach fabrycznych na terenie Francji produkowane są części dzioba i kadłubu, stateczniki, wyposażenie kokpitu i klapy podwozia. Gotowe skrzydła i kadłub jest montowany w hangarach w Tuluzie, a wcześniej dostarczany tam drogą morską albo lądową - ciężarówkami, które muszą jechać w nocy, by ogromnym ładunkiem nie zakłócać ruchu. Z Puerto Real w Hiszpanii do montażowni w Tuluzie trafiają powłoki dziobowe, drzwi i elementy sterujące. Większe części kadłuba przewożone są do montażowni na pokładzie ogromnego samolotu transportowego Beluga - to jedyny sposób na przetransportowanie tych elementów. W Hamburgu następuje wyposażenie wnętrza i malowanie samolotu.
Tak duża firma nie może uniknąć problemów. W lutym Francuzi ogłosili plany zwolnienia 10 tys. osób - jednej piątej wszystkich zatrudnionych. Problemy finansowe wpływają na opóźnienia w dostawie gotowych samolotów dla linii lotniczych. Jako przyczynę dwuletniego już prawie opóźnienia podaje się problemy z okablowaniem samolotu.
Ale Airbus jest nie tylko firmą europejską - wydaje ponad 10 mld dolarów rocznie w USA, dając zatrudnienie 190 tys. osób w 40 stanach. Pod Waszyngtonem mają swoją siedzibę biura sprzedaży, marketingu i komunikacji. W Wichita w stanie Kansas działa centrum inżynieryjne, zaś w Miami na Florydzie Airbus posiada swoje centrum szkoleniowe. W Wirginii istnieje pracujące całą dobę jedno z trzech na świecie centrum części zamiennych i serwisowania airbusów, bo trzeba pamiętać, że airbus to nie tylko dwupiętrowy kolos, ale mniejsze samoloty, które od lat z latają w barwach wielu amerykańskich przewoźników.

WITAMY NA JFK

Aby przystosować lotnisko JFK do przyjęcia nowego typu piętrowego samolotu Port Authority of New York and New Jersey wydało na modernizację lotniska - poszerzenie pasa starowego, pasa do kołowania i przebudowę części terminalu 179 mln dolarów. Przy czym część kosztów przebudowy tzw. gates przy terminalu 1 - ok. 40 mln dolarów - poniosły linie z niego korzystające, czyli Lufthansa, Japan Airlines i Korean Airlines - które wkrótce wzbogacą swoją flotę o nowe A380. "Ten wydatek na pewno się opłaci. Airbus A380 to przyszłość lotnictwa pasażerskiego, a my musimy do tej przyszłości się dostosować. Nowy airbus oraz Nowy Jork mają jedną rzecz wspólną - są wielkie. Witamy na naszym lotnisku okręt flagowy komunikacji lotniczej XXI wieku" - powiedział Alfred Graser, dyrektor lotniska JFK.

Według Charlesa Gargano, wiceszefa PANYNJ, koszty poniesione przy okazji dostosowania lotniska do potrzeb dwupiętrowego olbrzyma to zaledwie 1 procent w całym budżecie Port Authority. "Te zmiany są po prostu konieczne i są wymogiem nowych czasów. Musimy być konkurencyjni w skali krajowej i światowej. Chciałbym przypomnieć, że nasze lotniska dają pracę 438 tys. osób, na samym JFK pracuje 35 tysięcy, a korzyści ekonomiczne z obsługi A380 za pierwszy pełny rok mają przynieść 82 mln dolarów, z czego 32 miliony to pensje dla ponad tysiąca nowych miejsc pracy" - wyjaśnił.
Podobne zmiany przeprowadzono na lotniskach O'Hare w Chicago i Dulles w Waszyngtonie, a poza USA w kilku innych portach lotniczych, zaś wkrótce do przyjęcia A380 będą gotowe lotniska m.in. w Indianapolis, Miami, Anchorage na Alasce, Memphis, San Francisco, Orlando Sanford i w Ontario. Przy czym uzyskanie przez A380 atestów od amerykańskiej Agencji Agencji Ruchu Lotniczego (FAA) oraz od jej odpowiednika w Unii Europejskiej pozwala tym olbrzymom lądować na wszystkich lotniskach, które w chwili obecnej obsługują Boeinga 747.

ZAMÓWIENIA NA A380
(stan na połowę marca 2007)
Emirates 43
Qantas 20
Singapore 19
Lufthansa 15
Air France 10
ILFC 10
Virgin Atlantic 6
Thai Airways 6
Malaysia Air 6
China Southern 5
Korean 5
Kingfisher 5
Etihad 4
Qatar 2



WCHODZIMY NA POKŁAD

Czas wejść do wnętrza tego olbrzyma. Lufthansa sprowadziła ze sobą z Frankfurtu własną ochronę - postawni Niemcy eskortują grupkę dziennikarzy do samolotu. Biały olbrzym robi niesamowite wrażenie. Na burcie widnieją loga wszystkich przewoźników, którzy zamówili tę maszynę.
Wchodzimy do środka. Wita nas Wolfgang Absmaier z załogi testowego lotu.

Na początek zastrzega, że każda linia zamawiająca A380 może sobie indywidualnie zamówić cały wystrój oraz ułożenie foteli według własnego uznania, a to, które widzimy powstało jako przykład zaprojektowany przez Airbus. "Lufthansa będzie miała inne wnętrze. Lepsze" - uśmiecha się, mrugając okiem.
Zaczynamy od najdroższej klasy pierwszej. 20 foteli w kształcie kapsuł w kolorze lila, które można płasko rozłożyć, niczym najprawdziwsze łóżko.

W klasie biznes 66 foteli, które wygodnie odchylają się do tyłu i mają masę miejsca na nogi, które zmęczone można oprzeć na podnóżku. Między tymi droższymi klasami jest też na każdym piętrze barek. Wolfgang pokazuje obszerną toaletę z oknem. "Linie Emirates zażyczyły sobie w swoich samolotach prysznice właśnie w tym miejscu" - mówi.
Klasa turystyczna nie wywołuje już takich dreszczy emocji. Choć równiutkie rzędy foteli z żółtymi - a na górnym piętrze seledynowymi - obiciami niemal pachną nowością. Przy zastosowanym tu układzie foteli 2+4+2 jest więcej miejsca w przejściu, trochę więcej miejsca w fotelu i na nogi, a każdy z pasażerów ma bliżej do okna lub przejścia.
W ogonie samolotu kręte schody prowadzą nas na górny pokład, a tu - powtórka, tylko że od tyłu. "To tak jakby samolot typu airbus nałożyć na boeinga" - próbuje nam obrazowo wytłumaczyć nasz przewodnik. Aż ciężko uwierzyć, że opróżnienie tego kolosa z pasażerów i załadowanie go nowymi podróżnymi, a w międzyczasie posprzątanie całego pokładu, ma zająć tylko półtorej godziny. Gdyby usunąć wszystkie fotele, wewnątrz samolotu można by zmieścić 10 kortów do squasha, 3 korty tenisowe lub półtora boiska do koszykówki. A przecież zostaje jeszcze ładowania bagażu i cargo. W wersji VIP na dolnym pokładzie A380 będzie mógł przewozić konie lub luksusowe samochody.
Na koniec prawdziwy rarytas - szerokimi schodami, otoczonymi z obu stron sofami - gdyby ktoś chciał się zrelaksować po wizycie w barze - schodzimy do kokpitu. Każdy z dziennikarzy może sam wejść do środka. Od natłoku elektroniki kręci się w głowie.

Przypominam sobie słowa kapitana, który porównał sterowanie tym gigantem do jazdy ferrari i tym bardziej nabieram szacunku dla każdego pilota, a tym bardziej tego, który opanował tę maszynę.
Nasz przewodnik na pewno jest już zmęczony oprowadzaniem kolejnej zgrai ciekawskich - zwłaszcza że jest po 8-godzinnym locie, a od czasu lądowania minęło kolejnych 6 godzin - ale profesjonalizm nie pozwala mu tego poznać po sobie. Nazajutrz jego i całą załogę czeka odlot do Chicago, gdzie całą tę prezentację trzeba powtórzyć. Do Nowego Jorku przyleci jeszcze raz, skąd odleci na kolejne loty testowe między Hongkongiem a Waszyngtonem, by pod koniec marca wylądować w Monachium. Pomyślnych lotów!
Marcin Poznań

Wszystkie moje zdjęcia A380 zobaczysz, klikając tutaj.

Tuesday, March 20, 2007

Olbrzym wylądował

Byłem na lotnisku Johna F. Kennedy'ego w Nowym Jorku, kiedy lądował tam po próbnym locie z Niemiec Airbus A380. Wkrótce przeczytasz tutaj reportaż z pokładu, a na razie możesz obejrzeć moje zdjęcia podniebnego kolosa. Wystarczy kliknąć tutaj.